piątek, 19 września 2014

Rozdział 16



-Zamierzasz wrócić dzisiaj do domu? – zapytał mnie Niall, kiedy tego samego wieczora siedzieliśmy u niego w salonie, oglądając jakieś denne filmy.
-Yyy… nie? – odpowiedziałam niepewnie – Znaczy, jeżeli masz jakieś plany to sobie pójdę – dodałam szybko.
-No coś ty. W życiu bym cię nie wygonił – delikatnie pocałował mnie w usta – po prostu twoi rodzice będą się martwić – na jego wyznanie mało co się nie zakrztusiłam.
-Ciekawe z której strony. Czekaj – poszłam do jego sypialni, gdzie zostawiłam torebkę, a w niej telefon, po czym wróciłam do salonu. – widzisz tu jakieś nieodebrane połączenia, albo smsy od rodziców? – pokazałam mu pusty ekran telefonu – no właśnie…
-Hej, będzie dobrze – przytulił mnie do siebie.
-Musi być – wyszeptałam w jego klatkę piersiową.

                -Gdzie ty, do cholery jasnej, jesteś?! – usłyszałam w słuchawce zdenerwowany glos Luke’a. – Nie wróciłaś na noc. Wszyscy tu od zmysłów odchodzimy!
-Wszyscy, czyli kto? Ty? – zapytałam wkurzona.
-Mama, tata…
-Co?! Weź mnie nawet nie rozśmieszaj. Wiesz co mi matka wczoraj powiedziała? Nie, czekaj, nie powiedziała, potraktowała mnie jak obcą osobę, z którą nie chce mieć nic wspólnego! Więc nie mów mi, że ona się martwi, bo jest ostatnią osobą, którą bym o to posądziła! – wydarłam się i zrobiło mi się… jakby lżej?
-Mała! Uspokój się i posłuchaj mnie uważnie. Ona cię nie nienawidzi, kocha cię, chce dla ciebie jak najlepiej…
-Wiesz co, Luke? Co jak co, ale po tobie nie spodziewałam się takich słów. Między innymi dlatego, że znasz całą historię. Nie.. nie chce już o tym rozmawiać… - w moich oczach pojawiły się łzy.
-Gdzie jesteś?
-U Nialla
-Oh, okay, jak chcesz to po ciebie przyjadę.
-Nie, dzięki, na razie wolę zostać tutaj.
-Dobra, uważaj na siebie, kocham cię! – uśmiechnęłam się przez łzy.
-Ja ciebie też braciszku. – i rozłączył się, a ja usiadłam na kanapie, podkuliłam nogi pod klatkę piersiową i czekałam, aż Niall wróci…

                -Idę do szkoły! – mówię do Nialla, w poniedziałek o wpół do ósmej rano. „Ale najpierw muszę iść po książki… Do domu… Jak dobrze, że rodziców już nie ma”
-A książki? Przecież ich nie masz – mówi, opierając się o futrynę drzwi kuchennych.
-Nooo, miałam zamiar po nie iść.
-W takim razie pójdę z tobą. – patrzę na niego zdziwiona – weźmiemy od razu wszystkie, przecież nie będziesz codziennie wracać się do domu po książki.
-Oh, okay – odpowiadam i, zaraz po tym jak Niall się ubiera, wychodzimy na mroźny poranek.

                -To spotkamy się w domu, tak? -  mówi blondyn, gdy żegnamy się, przed murami mojej szkoły.
-Jasne – uśmiecham się, po czym całuję go w usta – to do zobaczenia! – i odchodzę w stronę wejścia.
-Amy! Co się z tobą działo?! – pyta Emily, gdy spotykamy się przy szafkach.
-Tak jakby, „wyprowadziłam się z domu” – kreślę palcami cudzysłów w powietrzu.
-Jak to?!
-Tak to. Matka potraktowała mnie jak śmiecia, więc doszłam do wniosku, że lepiej mi będzie, gdzieś, gdzie nikt mnie nie wyzywa.
-Więc… gdzie teraz mieszkasz?
-U Nialla – jej oczy rozszerzają się do niebotycznych rozmiarów.

_________________________________________
Wiem, że długo kazałam Wam czekać, jednak musicie mnie zrozumieć, mam dużo na głowie, naprawdę! W przyszłym tygodniu mam trzy kartkówki, jeden sprawdzian i projekt z polskiego, także postawcie się na moim miejscu.
No i ostatnimi czasy trochę mi się rozchorowało, więc też nie bardzo miałam ochotę na pisanie, zanurzona w morzu chusteczek higienicznych.
Ale koniec o mnie. Muszę Wam powiedzieć, że się na was zawiodłam, po tym jak zobaczyłam ilość komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Dwa? Na serio? Tylko na tyle Was stać?
Jestem, pewna, że potraficie o wiele więcej, POKAŻCIE MI TO!
Następny rozdział postaram się dodać jak najszybciej, jednak nie podaję konkretnej daty.
Kocham Was i komentujcie!

1 komentarz:

  1. ja tu planuje to przeczytać, ale widzę, że ty nie planujesz wstawiać kontynuacji...

    OdpowiedzUsuń