sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 3

Dedykacja dla @ika_klimek

Gdy otwieram oczy, jasne promienie słońca rażą mnie w twarz. Zaraz, zaraz. Promienie słońca? To ile ja spałam? Kiedy spoglądam w prawo, widzę, jak Niall mi się przypatruje.
-Co się stało? – pytam skonsternowana.
-Zemdlałaś. – odpowiada chłopak krótko, po czym odwraca wzrok w stronę ściany. Powoli wszystko sobie przypominam. Dwóch łysych kolesi, którzy chcieli kasy od Nialla, potem jeden z nich zaczął się do mnie dobierać, a potem pamiętam już tylko ciemność.
-O co chodziło? – wreszcie zdobyłam się na odwagę, żeby o to zapytać.
-O nic ważnego. – mruknął blondyn nawet na mnie nie zerkając. Coś mi tu śmierdzi. Bardzo, bardzo śmierdzi.
-Czemu nie chcesz mi powiedzieć?
-Ponieważ, to nie twoja sprawa. – tego już za wiele! Jakiś koleś próbował się do mnie wczoraj dobrać, a on mi mówi, że to nie moja sprawa?! O nie, tak się bawić nie będziemy! Wstaję gwałtownie z łóżka, czego od razu żałuję, gdyż mocno kręci mi się w głowie. Niall momentalnie do mnie doskakuje i łapie mnie w talii, po czym próbuje z powrotem położyć mnie do łóżka. Ja jednak wyrywam się i odchodzę jak najdalej od niego.
-Amy, daj spokój. Połóż się z powrotem. – mówi Irlandczyk spokojnym głosem, lecz ja go nie słucham. Omiatam wzrokiem pokój, po czym namierzam swoją czerwoną bluzę. Idę po nią niezbyt szybko. Gdy mam już kawałek materiału w dłoni, wciągam go na siebie i odwracam się do Nialla.
-Albo powiesz  mi o co chodzi, albo wychodzę. – mówię cicho. Chłopak patrzy na mnie jak na idiotkę, pewnie myśląc, że i tak tego nie zrobię. Ale ja mam inne plany. Po krótkiej walce na spojrzenia i braku odzewu ze strony blondyna, odwracam się na pięcie i wychodzę z pokoju. Kiedy jestem już przy drzwiach wejściowych, ktoś łapie mnie za nadgarstek.
-Nigdzie nie idziesz! – mówi Niall podniesionym głosem, patrzę w jego niebieskie oczy, które teraz są prawie że czarne, nie widzę w nich nic prócz złości. Nie powiem, przestraszyłam się.
-To w takim razie powiedz mi o co poszło! – krzyczę w jego stronę, za wszelką cenę starając się ukryć drżenie głosu.
-Nie! Nie powiem ci, bo to nie twoja sprawa!
-W takim razie, cześć. – mówię po czym wyrywam rękę z żelaznego uścisku chłopaka i wychodzę.

*kilka dni później*

                Poniedziałek. Mówiłam już, że nienawidzę poniedziałków? Powoli podnoszę się z łóżka, odruchowo zerkając na telefon. „Masz 10 nie przeczytanych wiadomości i 15 nie odebranych połączeń”  informuje mnie napis na ekranie. Kasuję wszystkie smsy nawet ich nie czytając. Rzucam komórkę na łóżko i idę do łazienki.

                -Amy! – krzyczy do mnie Emily.
-Tak? Mówiłaś coś? – pytam skonsternowana.
-Tak, pytałam, czy będziesz na imprezie.
-Jakiej imprezie?
-No, John organizuje w tę sobotę domówkę. Wiesz z okazji zbliżających się świąt i tak dalej…  - impreza przed świętami? Brzmi ciekawie… W sumie. W końcu YOLO, nie?
-Jasne, że pójdę -  uśmiecham się szeroko do dziewczyny, po czym ruszamy na lekcje.

                Wychodzę ze szkoły w wyśmienitym humorze. Nasza klasa naprawdę potrafi wymyślić coś takiego, z czego będziemy mieć bekę przez najbliższe pół roku. Niestety Emily musiała zwolnić się godzinę wcześniej, z powodu wyjścia do lekarza, dlatego sama ruszam w drogę powrotną do domu.
Wkładam słuchawki do uszu, puszczam jedną z piosenek Ed’a Sheerana i dziarsko kroczę ulicami Londynu. W pewnym momencie ktoś szarpie mnie za rękę od tyłu. Odwracam się, by sprawdzić kto to jest i widzę te niebieskie tęczówki, które tak przykuwają uwagę.
-Czego chcesz, Niall? – pytam obojętnie, nawet nie patrząc na chłopaka.
-Chcę pogadać
-O czym, Niall? Doskonale wiesz, jakie pytanie chcę ci zadać, a ja doskonale wiem, co mi odpowiesz, więc nie, nie mamy o czym gadać. – mówię bez zająknięcia i już chcę się odwrócić, żeby odejść, kiedy blondyn zaczyna mówić.
-Właśnie, że nie. Chcę ci powiedzieć o co poszło. Chcę, żebyś wiedziała. Chociaż wiem, że po tych słowach, pewnie zostawisz mnie samemu sobie, bo ta informacja wcale nie jest przyjemna.
-Jak bym nie wiedziała, Niall. Jeden z tych kolesi chciał mnie zgwałcić. Myślisz, że to było przyjemne? – mówię ze łzami w oczach, jednak nie pozwalam im wypłynąć.
-Wiem, przepraszam, że przez to przechodziłaś. Nie wiedziałem, że sprawy zajdą AŻ tak daleko.
-Do rzeczy, Niall.
-Dobrze. A więc… Ci kolesie, oni… Oni chcieli pieniędzy za narkotyki.
-Co?! – prawie, że krzyczę. Narkotyki? Jakie narkotyki?!
-Mówiłem, że to nic przj…
-Nic przyjemnego? Chłopie to jest straszne! Bierzesz? – pytam, ale nie słyszę odpowiedzi. – Tak czy nie?!
-T.. tak – chłopak odpowiada tak cicho, że prawie go nie słyszę.
-Wiedziałam! Wiedziałam, że znajomość z tobą to nic dobrego!
-Przestań! Przestań tak mówić! Nie chcę, żebyś odchodziła. Obiecuję, że taka sytuacja nigdy więcej nie będzie miała miejsca. Tylko nie zostawiaj mnie. – ostatnie zdanie wyszeptał. Jak to możliwe, że znamy się tylko kilka dni, a jemu tak zależy?
-Żartujesz, prawda? – pytam całkiem poważnie.
-Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
-Jeśli zostanę, to obiecujesz, że nie będzie mowy o żadnych narkotykach? – pytam ignorując jego poprzednie pytanie. Chłopak kiwa głową na znak potwierdzenia.
-Nie wiem, czy będę czuła się bezpiecznie.
-Obiecuję, że będziesz bezpieczna. 

________________________________________ 
Przepraszam! Z całego serducha za opóźnienia. Totalnie nie miałam weny, a i czasu też było mało. Po feriach zostało już tylko wspomnienie i szkoła ruszyła pełną parą. W tygodniu na prawdę mam nie wiele czasu na pisanie. We wtorki i środy mam zajęcia dodatkowe z angielskiego i matematyki, a w pozostałe dni trzeba się uczyć. Rozumiecie mnie, prawda? I przepraszam za to, że rozdział jest krótki i w ogóle do dupy...
Zauważyliście pewnie, że na początku pojawiła się dedykacja. Z tego miejsca chciałam podziękować mojej przyjaciółce, Ice, która podsunęła mi pomysł na rozdział i jestem jej za to ogromnie wdzięczna. Chciałam podziękować również osobie, której imienia nie wspomnę (z powodu braku pozwolenia:P), aczkolwiek możecie wiedzieć, iż jest to chłopak, za to, że zmotywował mnie do napisania kolejnej części i codziennie poganiał. Także wielkie - DZIĘKUJĘ! 
Gdybym tylko mogła to bym ich teraz przytuliła :)
Wow, ale się rozpisałam... Nie ważne. Jak zawsze mam nadzieję, że moje wypociny choć trochę się Wam spodobały i do następnego rozdziału:)

1 komentarz:

  1. Zostajesz nominowana do Liebster Blog Award więcej na : http://jess-and-louis-in-a-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń