sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 8



*Niall’s P.O.V*
-Co się stało? – zapytałem po raz kolejny, patrząc na przerażoną Amy. Kiedy nie dostałem odpowiedzi sam podniosłem telefon z podłogi i przeczytałem smsa. Moje oczy otworzyły się do niebotycznych rozmiarów, kiedy zobaczyłem co tam pisze.
-Czemu mi nie powiedziałaś?! – podniosłem głos.
-J… Ja nie… chciałam cię martwić. – odparła prawie że szeptem. Patrzyłem jak w jej oczach gromadzą się łzy.
-Ale, Amy… Ktoś ci grozi! Jak to, nie chciałaś mnie martwić?!
-A wiesz kto to może być? – zapytała już głośniej. – Bo nie wiem czy zauważyłeś, ale ta groźba dotyczyła ciebie.
-Nie… Nie mam pojęcia kto to może być, ale się dowiem. – powiedziałem pewnie, po czym mocno przytuliłem blondynkę do siebie. Skanowałem każdy zakątek mojej pamięci w poszukiwaniu osoby, która mogłaby zagrażać Amy. Naprawdę, nie wiedziałem o kogo chodzi.
-Ja.. naprawdę muszę już iść. – usłyszałem po chwili.
-Chodźmy więc.

                *Amy’s P.O.V*
Kiedy Niall podrzucił mnie do domu, biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Długo rozmyślałam nad tym, kto może wysyłać mi te smsy. Może ktoś rzeczywiście robi sobie ze mnie jaja?

                W nocy miałam koszmary. Śniły mi się porwania, strzelanina i tego typu sprawy. To było okropne. Dlatego też, kiedy wstałam rano wyglądałam strasznie. Podkrążone oczy i blada cera, to z pewnością nie jest coś, czego pragnie dziewczyna.

                -Amy! Stało się coś? Jakaś taka blada jesteś – usłyszałam głos Emily, z którą siedziałam w jednej ławce na biologii.
-Co? Nie, nie. Zdaje ci się. – rzekłam sprzedając jej fałszywy uśmiech.
-Mnie nie oszukasz. Mów, co jest?
-Nic, naprawdę. Po prostu źle spałam.
-Hmmmm… Pomyślmy dlaczego.. – powiedziała Em, ruszając przy tym śmiesznie brawami.
-Miałam koszmary, zboczeńcu – zaśmiałam się. Chyba trochę zbyt głośno, gdyż nauczycielka zgromiła mnie wzrokiem. To było naprawdę straszne. Te wszystkie strzelaniny…. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby coś takiego zdarzyło się na żywo.

*Trzy dni później*
Nie rozmawiałam z Niallem od kilku dni. Nie odbierałam od niego telefonu, nie odpisywałam na smsy. Nic, dosłownie. Chociaż tak bardzo chciałam dowiedzieć się co u niego. Po prostu nie mogłam tego zrobić. Nie mogłam ryzykować naszych żyć. Bóg jeden wie co mogłoby się stać.
Nagle usłyszałam ciche pukanie w okno. Na początku to zignorowałam, myśląc, że to po prostu deszcz znów zaczyna padać, ale kiedy stukanie się powtórzyło, tyle że nieco głośniej, zdębiałam. Co to może być?
Odsłoniłam zasłony, a moje oczy otwarły się szeroko.
-Niall? Co ty tutaj robisz? – spytałam, kiedy chłopak już stał w moim pokoju.
-Przyszedłem sprawdzić czy nic ci nie jest. Czemu mnie ignorujesz?
-Ja… nie mogę się z tobą dłużej zadawać, Niall – powiedziałam, a w moich oczach zebrały się łzy.
-Ale… ale dlaczego? To przez te smsy, tak? Jestem pewien, że ktoś robi sobie z ciebie jaja.
-A ja nie! Niall, takie rzeczy nie zdarzają się każdemu!
-Spokojnie. Nie pozwolę, by stało ci się coś złego.
-Ja…. Ja się po prostu boję, Niall. Boję się, że coś może się stać tobie albo mnie. – rozpłakałam się i po chwili poczułam jak chłopak mocno mnie do siebie przytula.
-Ciii. Wszystko będzie dobrze. – uspakajał mnie, gładząc delikatnie moje włosy. – Daj mi na chwilę swój telefon. – rzekł po chwili ciszy.
-Po co?
-Powiem ci później, po prostu mi go daj. – podałam mu komórkę, a on zapisał coś na kartce.
-Zaraz wracam – powiedział i wszedł do łazienki. Na jego nieszczęście nie domknął drzwi, dlatego słyszałam urywki jego rozmowy.
-… będę wdzięczny, stary, jak sprawdzisz mi ten numer…. Tak….. biorę całą odpowiedzialność na siebie…. To na razie.
-Sprawa załatwiona. Mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni. – podszedł do mnie, po czym delikatnie pocałował.
-Tak, ja też.
-Tak się zastanawiam… Jaki idiota nie zastrzegł sobie numeru skoro chce komuś grozić? – spojrzałam na blondyna z ukosa. Czemu ja na to wcześniej nie wpadłam? No właśnie, to musi być jakiś idiota.
Po chwili, podczas której leżeliśmy na łóżku w błogiej ciszy, rozdzwonił się telefon Nialla. Chłopak szybko odebrał, lecz tym razem nie wyszedł z pokoju.
Na twarzy blondyna pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zakończył rozmowę.
-To ten idiota, Louis. Temu to zawsze strzeli do łba jakiś gówniany pomysł. – rzekł wciąż się uśmiechając. Pisnęłam z radości, po czym mocno przytuliłam chłopaka. Ten zaś zaśmiał się głośno i pocałował mnie mocno. W sumie to…. Czy my jesteśmy w ogóle związku? Z żadnej strony nie padła taka deklaracja, aczkolwiek chciałabym wiedzieć na czym stoję. Niall chyba zorientował się, że coś jest nie tak, gdyż popatrzył na mnie pytająco.
-Co jest?
-Nic, nic… po prostu – już chciałam mu powiedzieć, ale ugryzłam się w język. – nie ważne. – posłałam mu nikły uśmiech, mając nadzieję, że to go uspokoi. Jak bardzo się myliłam.
-Albo powiesz mi teraz, albo… - poruszał zabawnie palcami w powietrzu, co oznaczała zapewne, że zaraz zacznie mnie łaskotać. O nie, nie, nie, nie, nie ma tak dobrze.
-Niall, wszystko jest w porządku. – powiedziałam, prawie, że szczerze.
-Czemu ci nie wierzę?
-Hmmm…. Na to pytanie nie znam odpowiedzi. – przygryzłam wargę, udając, że zastanawiam się nad odpowiedzią.
-Już ty dobrze wiesz dlaczego. – przybliżył się do mnie trochę. – Więc jak? Powiesz mi co cię tak dręczy czy mam sięgnąć po ciężką artylerię?
-To jest szantaż! Tak nie wolno!
-Ja jestem ponad prawem, kochanie. Mnie takie rzeczy nie tyczą.
-Ugh! No dobra, chodzi po prostu o to, że… że ja nie… nie wiem na czym stoję. Zachowujemy się jak każda inna para, a tak naprawdę nie padła żadna deklaracja. Na miłość boską! My się prawie w ogóle nie znamy!
-Chcesz się poznać? Okay. Zagrajmy w dwadzieścia pytań. – powiedział, po czym położył się na łóżku, tuż obok mnie.
-Dobra, ale najpierw pójdę po coś do jedzenia.

                Gra w dwadzieścia pytań z Niallem to istny koszmar. On chyba nie potrafi bawić się w takie rzeczy bez żadnych podtekstów. „Ilu miałaś chłopaków?”, „Ile miałaś lat jak pierwszy raz się pocałowałaś?”, „Masturbujesz się?”. Po tym pytaniu myślałam, że wywalę go z domu na zbity pysk! Co za… Ugh! Nawet brakuje mi słów, żeby opisać jego zachowanie. Idiota!
-Chyba powinienem już się zbierać. – powiedział przeciągając się na łóżku. – wiesz, chętnie bym został, ale twoi rodzice mogą nie być zadowoleni, jak nas nakryją – poruszał śmiesznie brwiami.
-O mój Boże! Niall Horan martwi się o reakcję moich rodziców! Czy ktoś może mnie uszczypnąć? – wydusiłam z siebie ze śmiechem, a po chwili poczułam, jak coś, a raczej ktoś szczypie mnie w tyłek.
Pisnęłam i od razu znalazłam się w pozycji siedzącej.
-To był sarkazm, geniuszu!
-Lepiej bądź ciszej, bo jeszcze kogoś obudzisz. Jest 2 nad ranem.
-Co?! Już?! – wyszeptałam zaskoczona. Ale to szybko zleciało!
-Dobra, Mała. Ja lecę. Idź spać – powiedział blondyn, po czym pocałował mnie w usta. Pokiwałam delikatnie głową, na znak, że rozumiem i patrzyłam jak Niall powoli wychodzi przez okno, a potem kieruje się do swojego samochodu.
Powoli opadłam na swoje łóżko i odleciałam w objęcia Morfeusza.

                -Bu!!! – słyszę za sobą i podskakuję.
-Niall, idioto, przestraszyłeś mnie! – krzyczę na blondyna, ale ten nic sobie z tego nie robi.
-Mam nadzieje, że masz czas, bo zabieram cię dzisiaj na imprezę.
-A może byś tak zapytał mnie o zdanie? Nie, nie pójdę z tobą na imprezę. – mówię. On jest zdecydowanie zbyt pewny siebie! Nie idę na żadną imprezę, tym bardziej jak mają tam być znajomi chłopaka.
-Jak to nie? Już powiedziałem wszystkim, że przyjdę ze swoja dziewczyną. Jak będę sam to mnie wyśmieją! – rzekł Niall i zrobił oczy jak kot ze Shreka.
-Oooo. Pan Niall „Mam Na Wszystko Wyjebane” Horan martwi się o swoją reputację? O jak mi przykro. Nie, nie idę. – powiedziałam z sarkazmem.
-No, ale Amy! Nie musimy być tam długo.
-Ugh! No dobra!
-Tak! Dziękuję! – krzyknął, po czym mocno mnie pocałował. Co ja z nim mam? Przyjadę pi ciebie o 19. Załóż coś sexy – puścił mi oczko.
-Jasne.

                Właśnie dochodzi 19, a ja jestem już gotowa! Powinnam dostać za to medal! Mam na sobie czerwoną sukienkę z koronki, rozkloszowaną na dole i obcisłą u góry. Do tego niewysokie szpilki i delikatny makijaż.
Mój telefon się odzywa, a ja wiem, że Niall już jest. Dobrze, że rodziców nie ma w domu!
-Wychodzę! – krzyczę do Luke’a i ulatniam się zanim zdąży odpowiedzieć.
-Cześć, piękna – powiedział Niall i uroczo się uśmiechnął.
-Hej. To gdzie jedziemy?
-Do Louisa.
-Aha. Fajnie. – odpowiedziałam bez przekonania. Już gdzieś słyszałam to imię. Chyba jednak nie chcę wiedzieć kto to jest.

                Po półgodzinie dojechaliśmy na miejsce. Już z daleka było słychać głośną muzykę.
-No, to jesteśmy. – odezwał się Niall.
-No widzę właśnie. – rzekłam bez przekonania. Coś czuję, że to nie skończy się dobrze
-A więc chodźmy.
-Tak, chodźmy.
Już na wejściu bucha we mnie zapach spoconych ciał, alkoholu i papierosów. Pod ścianą jakaś para wymienia się śliną, gdzieś indziej zabawa zaczyna się rozkręcać. Jeśli, oczywiście wiecie o co mi chodzi. Nie chcę znać dalszego ciągu wydarzeń między tą dwójką. Niall ciągnie mnie dalej. Widzę trzech wysokich chłopaków. Jeden z kruczo-czarnymi włosami paląc papierosa rozmawia z pozostałą dwójką. Drugi ma włosy postawione do góry i śmieje się jakby właśnie rozgrywał się tu jakiś kabaret. I trzeci. Z burzą loków na głowie patrzy prosto na mnie. Speszyłam się i szybko odwróciłam wzrok. Kiedy tak przepychamy się między ludźmi okazuje się, że idziemy właśnie do owych trzech chłopaków. Głośno przełykam ślinę.
-Amy, poznaj Harry’ego, Louisa i Zayna. – mówi Niall i wskazuje na wysokich chłopaków.
-Cześć wam. Jestem Amy. – uśmiecham się do nich nieśmiało i ściskam każdemu dłoń.

_______________________________________

No hej! Jak tam mija sobota? Wyrobiłam się z rozdziałem, chociaż myślałam, że nie dam rady. Ale, o dziwo, ten rozdział pisało mi się bardzo przyjemnie i, przede wszystkim, szybko:D 
Jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałam pod ostatnim wpisem. Zapewne zauważyliście zmianę sposobu pisania. Po prostu doszłam do wniosku, że lepiej pisze mi się w czasie przeszłym niż w teraźniejszym, a po co się męczyć, prawda?
No, to na tyle ogłoszeń. 
See ya!

6 komentarzy:

  1. Cudowny ci ten rozdział wyszedł już sie nie moge doczekać następnego :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny xx czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Masz naprawdę talent. Życzę dalszej weny! :)
    Zależy mi na twojej opini, także zapraszam do mnie: http://nobody-compares-to-you6.blogspot.com. Mam nadzieję, ze wpadniesz i również pozostawisz po sobie ślad! :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń