NIE SPRAWDZONY!
Świąteczne porządki zaczęły się już tydzień przed
Świętami. Każdy biega i skacze z miejsca na miejsce, chcąc, aby w ten
szczególny dla nas dzień, wszystko lśniło czystością.
Dlatego też, teraz siedzę w swoim pokoju i szoruję
szafki, półki i półeczki. Naprawdę mam już tego serdecznie dość. Musiałam
odmówić Niallowi spaceru, ponieważ matka nie wypuści mnie z domu, dopóki
wszystko nie będzie idealnie czyste. Jeśli chodzi o to jak się mają sprawy
między mną a nią… Mają się nijak, ja się do niej nie odzywam, ona do mnie też.
Tata próbuje łagodzić tą sytuację, jednak nie wychodzi mu to zbytnio, gdyż,
kiedy tylko próbuje coś powiedzieć, obie na niego warczymy. Niestety, ja im tak
łatwo nie przebaczę.
W pewnym momencie (kiedy akurat siedziałam na ziemi, czyszcząc
moja szafkę nocną) coś zastukało w okno. Gwałtownie obróciłam głowę, i
zobaczyłam uśmiechającego się Niallera, prawie w całości pokrytego śniegiem.
Nos i policzki miał czerwone, zapewne od mrozu panującego na zewnątrz. Szybko
podeszłam do okna otwierając je przy okazji.
-No hej, piękna. – powiedział, mocno się do mnie
przytulając i całując w usta. Prędko się od niego odsunęłam.
-A idź ty! Zimny jesteś jak lód!
-A dziwisz się? Na dworze jest mróz.
-Zaczekaj, zaraz przyniosę herbatę. – rzekłam i wyszłam z
pokoju. Zakradłam się do kuchni i, w duchu, dziękowałam Bogu za to, że nikogo w
niej nie ma. Szybko wyciągnęłam kubki z szafki i wrzuciłam do nich torebki z
herbatą. Kiedy napoje były już gotowe, po cichu wróciłam do pokoju, gdzie
zobaczyłam blondyna, przeglądającego zeszyty, leżące na biurku.
-Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? –
zapytałam i, chyba go przestraszyłam, ponieważ, gwałtownie odwrócił się w moją
stronę, z szeroko otwartymi oczami. – Czyżby pan Horan się przestraszył? No,
kto by pomyślał?
-Wcale nie przestraszył. Po prostu mnie zaskoczyłaś.
-Jasne, jasne. Wmawiaj sobie dalej. – postawiłam kubki na
stoliku i podeszłam do chłopaka. – To czego tam szukasz? – zapytałam,
przytulając się do jego pleców.
-Niczego, tak z ciekawości patrzę – błysnął do mnie swoim
aparatem na zębach.
-Okay, okay – pocałowałam go w policzek, po czym wróciłam
do mycia szafki.
-A ty co robisz? – zapytał.
-A nie widać? Sprzątam.
-Oj, no. Daj spokój – powiedział wskakując na łóżko. –
Chodź do mnie, kotku – zamruczał i pociągnął mnie delikatnie za włosy. –
Stęskniłem się za tobą. – uśmiechnęłam się delikatnie i, nie mogąc już dłużej
wytrzymać, rzuciłam ściereczkę na
ziemię, po czym wspięłam się na łóżko. Chłopak w szybkim tempie zawisł nade mną.
– I co teraz zrobisz? – zapytał z błyskiem w oku.
-Chyba już nic -
pokazał mu język i uśmiechnęłam się. Ten zamiast odpowiedzi pocałował mnie w
usta.
_______________________________________
Przepraszam za to że rozdział jest taki gówniany, niestety dopadł mnie brak weny, ale postaram się dodać następny rozdział pod koniec przyszłego tygodnia :)
super :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next. Super<3 :-*
OdpowiedzUsuńKocham i czekam na next ;****
OdpowiedzUsuń