Następne dni są spokojne. Nikt mnie nie śledzi, nikt nie
próbuje mnie zgwałcić. Po prostu żyć nie umierać… Kilka spotkań z Niallem
wystarczyło, żebym bardzo go polubiła. Rzeczywiście nie jest taki zły jak się
wydaje. Jak to mówią? Nie taki diabeł straszny jak go malują. Trafne
stwierdzenie.
Szykuję się na małe zakupy razem z Emily. Może akurat
znajdę coś fajnego? Słyszę dzwonek do drzwi, więc zbiegam szybko po schodach.
Za drzwiami stoi…. Niall?
-Hej – mówi z tym swoim firmowym uśmiechem numer pięć.
-Cześć. Byliśmy umówieni? – pytam. Może o tym
zapomniałam?
-Nieee… pomyślałem, że wpadnę i zrobię ci niespodziankę.
Przeszkadzam?
-Nie! Nie, po prostu miałam iść z Emily na jakieś zakupy.
– tłumaczę.
-Aha. Jak chcesz to mogę sobie iść.
-Zwariowałeś? Zaraz zadzwonię do Em i powiem jej, że coś
mi wypadło.
-Nie, nie odwołuj spotkania.
-To może…. Pójdziesz z nami?
-Świat pełen sukienek, butów i torebek? Niee, to raczej
nie dla mnie.
-No prooszę. Będzie fajnie – mówię ze słodkim uśmiechem
na twarzy trzepocząc przy tym rzęsami.
-Ugh! No dobra, ale wynagrodzisz mi to jakoś.
-Co masz na myśli?
-Coś wymyślę. – mówi z tajemniczym wyrazem twarzy i
dziwnym błyskiem w oku. Co on kombinuje? Wolę jednak nie wnikać. Już zamierzam
coś powiedzieć, kiedy znowu rozbrzmiewa dzwonek. Otwieram drzwi i witam się z
przyjaciółką. Zapraszam ją do środka, aby przedstawić jej Nialla.
-A więc Emily. To jest Niall. Niall to jest Emily –
chłopak uśmiecha się przyjaźnie i wyciąga rękę w stronę dziewczyny, ta podaje
mu swoją dłoń nie pewnie.
-To co? Idziemy?
-J… jasne – mówi brunetka, po czym chwytając swoją
torebkę wychodzi przed dom. Ja i Niall idziemy w jej ślady.
-Błagam was! Niech to będzie
ostatni sklep – słyszę jęk Nialla gdzieś za mną, przez co uśmiecham się
szeroko.
-Powtarzasz się, kotku. – mówię i odwracam się w jego
stronę.
-Zapłacisz mi za to.
-Ale za co? Ja przecież nic nie zrobiłam. – uśmiecham się,
puszczając oczko do blondyna, po czym doganiam Emily i zajmujemy się omawianiem
kolejnych rzeczy. Czasami słyszę zbolałe jęki Nialla, ale nie zwracam na to
uwagi.
Po udanych zakupach, wszyscy idziemy do pobliskiej kafejki, gdzie zamawiamy kawę i
jakieś ciastko.
-Nigdy więcej nie idę z wami na zakupy. – mówi blondyn,
po czym z westchnięciem opada na oparcie skórzanego fotela.
-Oj, no daj spokój. Wcale nie było tak źle. – odzywa się
dla odmiany Emily.
-Nie? Musiałem łazić za wami przez trzy godziny i
wysłuchiwać waszych ochów i achów z powodu jakichś ciuchów.
-Chyba musisz się do tego przyzwyczaić. – mówi Em, a ja
parskam śmiechem.
-To jest facet. On się nigdy nie przyzwyczai do takich
rzeczy.
-Masz rację. Takie rzeczy to nie dla mnie.
-Nudzi mi się. – marudzę po chwili ciszy.
-Idziemy do kina? – proponuje Em.
-Jasne. – razem z blondynem stwierdzamy jednogłośnie.
-Ale ja wybieram film. – mówi Niall, a me przytakujemy.
***
Siedziałam
na fotelu i cała się trzęsłam. Wiedziałam, że pozwalanie Niallowi na wybranie
filmu, to nie jest dobry pomysł.
Jak sądziłam wcześniej, chłopak wybrał horror. I to nie
byle jaki. Spojrzałam w prawo i zauważyłam, że Em jest w podobnym stanie do
mojego, tylko blondyn siedział niewzruszony.
-Jak ty możesz to oglądać? – pytam szeptem.
-Normalnie. Film jak każdy inny. – chłopak odpowiada z
rozbawieniem w głosie, na co fukam zirytowana.
Nareszcie!
Kiedy pokazują się napisy końcowe, szybko wstaję i idę do wyjścia, nie czekam
nawet na resztę.
-Ejj! Gdzie tak pędzisz? – słyszę rozbawiony głos Horana.
-Do domu. – odpowiadam ze spokojem.
-To ja idę z tobą i… - odzywa się Emily, ale nie dane
jest jej dokończyć, gdyż dzwoni jej telefon.
-Dobra, jednak nie idę. Muszę być w domu za 20 minut.
-Okay. To do zobaczenia w szkole. – przytulam ją na
pożegnanie i odwracam się w stronę Nialla.
-Odprowadzę cię. – odzywa się blondyn, na co tylko kiwam
głową i ruszamy razem w stronę mojego domu.
Kiedy
stajemy przed drzwiami zapada niezręczna cisza. Żadne z nas nie wie co
powiedzieć.
-Następnym razem to ja wybieram film. Nigdy więcej nie
idę z tobą na horror. – odzywam się w końcu.
-Jasne, jasne. Jeszcze się okaże, kto ma większą siłę
przebicia.
-Czy ty mi coś sugerujesz?
-Ja? Skądże znowu. – mówi blondyn i śmieje się w głos. Po
chwili dołączam do niego.
-Ale pomimo tego było fajnie, nie?
-Jasne, gdyby nie te wszystkie sklepy, byłoby
perfekcyjnie.
-No weeeź. Nie było tak źle.
-Niech ci będzie. – i znów zapada cisza, w której
obydwoje się uśmiechamy. Nagle dzieje się coś dziwnego. Chłopak zaczyna
zmniejszać dzielącą nas odległość, aż w końcu nasze usta się złączają. Całujemy
się długo, a ja, o dziwo, nie mam nic przeciwko temu. W końcu Niall odrywa się
ode mnie i uśmiecha szeroko.
-Mówiłem, że mi to wynagrodzisz.
-Tak, tak. I dopiąłeś swego. – mówię z uśmiechem, kiedy
nagle drzwi od domu otwierają się na oścież, a w nich stają moi rodzice.
_________________________________________
Hej! Wyrobiłam się! Co prawda rozdział krótki i nic ciekawego się w nim nie dzieje, ale sądzę, że niedługo to się zmieni^^
Mam nadzieję, że się spodobało i do przyszłego tygodnia!
Hej nominowałam twojego bloga do Liebster Awards http://mmuuuu.blogspot.com/2014/04/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńDziękuję :***
Usuń