niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 5



            Następne dni są spokojne. Nikt mnie nie śledzi, nikt nie próbuje mnie zgwałcić. Po prostu żyć nie umierać… Kilka spotkań z Niallem wystarczyło, żebym bardzo go polubiła. Rzeczywiście nie jest taki zły jak się wydaje. Jak to mówią? Nie taki diabeł straszny jak go malują. Trafne stwierdzenie.
Szykuję się na małe zakupy razem z Emily. Może akurat znajdę coś fajnego? Słyszę dzwonek do drzwi, więc zbiegam szybko po schodach. Za drzwiami stoi…. Niall?
-Hej – mówi z tym swoim firmowym uśmiechem numer pięć.
-Cześć. Byliśmy umówieni? – pytam. Może o tym zapomniałam?
-Nieee… pomyślałem, że wpadnę i zrobię ci niespodziankę. Przeszkadzam?
-Nie! Nie, po prostu miałam iść z Emily na jakieś zakupy. – tłumaczę.
-Aha. Jak chcesz to mogę sobie iść.
-Zwariowałeś? Zaraz zadzwonię do Em i powiem jej, że coś mi wypadło.
-Nie, nie odwołuj spotkania.
-To może…. Pójdziesz z nami?
-Świat pełen sukienek, butów i torebek? Niee, to raczej nie dla mnie.
-No prooszę. Będzie fajnie – mówię ze słodkim uśmiechem na twarzy trzepocząc przy tym rzęsami.
-Ugh! No dobra, ale wynagrodzisz mi to jakoś.
-Co masz na myśli?
-Coś wymyślę. – mówi z tajemniczym wyrazem twarzy i dziwnym błyskiem w oku. Co on kombinuje? Wolę jednak nie wnikać. Już zamierzam coś powiedzieć, kiedy znowu rozbrzmiewa dzwonek. Otwieram drzwi i witam się z przyjaciółką. Zapraszam ją do środka, aby przedstawić jej Nialla.
-A więc Emily. To jest Niall. Niall to jest Emily – chłopak uśmiecha się przyjaźnie i wyciąga rękę w stronę dziewczyny, ta podaje mu swoją dłoń nie pewnie.
-To co? Idziemy?
-J… jasne – mówi brunetka, po czym chwytając swoją torebkę wychodzi przed dom. Ja i Niall idziemy w jej ślady.

-Błagam was! Niech to będzie ostatni sklep – słyszę jęk Nialla gdzieś za mną, przez co uśmiecham się szeroko.
-Powtarzasz się, kotku. – mówię i odwracam się w jego stronę.
-Zapłacisz mi za to.
-Ale za co? Ja przecież nic nie zrobiłam. – uśmiecham się, puszczając oczko do blondyna, po czym doganiam Emily i zajmujemy się omawianiem kolejnych rzeczy. Czasami słyszę zbolałe jęki Nialla, ale nie zwracam na to uwagi.
Po udanych zakupach, wszyscy idziemy  do pobliskiej kafejki, gdzie zamawiamy kawę i jakieś ciastko.
-Nigdy więcej nie idę z wami na zakupy. – mówi blondyn, po czym z westchnięciem opada na oparcie skórzanego fotela.
-Oj, no daj spokój. Wcale nie było tak źle. – odzywa się dla odmiany Emily.
-Nie? Musiałem łazić za wami przez trzy godziny i wysłuchiwać waszych ochów i achów z powodu jakichś ciuchów.
-Chyba musisz się do tego przyzwyczaić. – mówi Em, a ja parskam śmiechem.
-To jest facet. On się nigdy nie przyzwyczai do takich rzeczy.
-Masz rację. Takie rzeczy to nie dla mnie.
-Nudzi mi się. – marudzę po chwili ciszy.
-Idziemy do kina? – proponuje Em.
-Jasne. – razem z blondynem stwierdzamy jednogłośnie.
-Ale ja wybieram film. – mówi Niall, a me przytakujemy.

***
                Siedziałam na fotelu i cała się trzęsłam. Wiedziałam, że pozwalanie Niallowi na wybranie filmu, to nie jest dobry pomysł.
Jak sądziłam wcześniej, chłopak wybrał horror. I to nie byle jaki. Spojrzałam w prawo i zauważyłam, że Em jest w podobnym stanie do mojego, tylko blondyn siedział niewzruszony.
-Jak ty możesz to oglądać? – pytam szeptem.
-Normalnie. Film jak każdy inny. – chłopak odpowiada z rozbawieniem w głosie, na co fukam zirytowana.

                Nareszcie! Kiedy pokazują się napisy końcowe, szybko wstaję i idę do wyjścia, nie czekam nawet na resztę.
-Ejj! Gdzie tak pędzisz? – słyszę rozbawiony głos Horana.
-Do domu. – odpowiadam ze spokojem.
-To ja idę z tobą i… - odzywa się Emily, ale nie dane jest jej dokończyć, gdyż dzwoni jej telefon.
-Dobra, jednak nie idę. Muszę być w domu za 20 minut.
-Okay. To do zobaczenia w szkole. – przytulam ją na pożegnanie i odwracam się w stronę Nialla.
-Odprowadzę cię. – odzywa się blondyn, na co tylko kiwam głową i ruszamy razem w stronę mojego domu.

                Kiedy stajemy przed drzwiami zapada niezręczna cisza. Żadne z nas nie wie co powiedzieć.
-Następnym razem to ja wybieram film. Nigdy więcej nie idę z tobą na horror. – odzywam się w końcu.
-Jasne, jasne. Jeszcze się okaże, kto ma większą siłę przebicia.
-Czy ty mi coś sugerujesz?
-Ja? Skądże znowu. – mówi blondyn i śmieje się w głos. Po chwili dołączam do niego.
-Ale pomimo tego było fajnie, nie?
-Jasne, gdyby nie te wszystkie sklepy, byłoby perfekcyjnie.
-No weeeź. Nie było tak źle.
-Niech ci będzie. – i znów zapada cisza, w której obydwoje się uśmiechamy. Nagle dzieje się coś dziwnego. Chłopak zaczyna zmniejszać dzielącą nas odległość, aż w końcu nasze usta się złączają. Całujemy się długo, a ja, o dziwo, nie mam nic przeciwko temu. W końcu Niall odrywa się ode mnie i uśmiecha szeroko.
-Mówiłem, że mi to wynagrodzisz.
-Tak, tak. I dopiąłeś swego. – mówię z uśmiechem, kiedy nagle drzwi od domu otwierają się na oścież, a w nich stają moi rodzice. 

_________________________________________

Hej! Wyrobiłam się! Co prawda rozdział krótki i nic ciekawego się w nim nie dzieje, ale sądzę, że niedługo to się zmieni^^ 
Mam nadzieję, że się spodobało i do przyszłego tygodnia!

2 komentarze:

  1. Hej nominowałam twojego bloga do Liebster Awards http://mmuuuu.blogspot.com/2014/04/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń